poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Prolog

Spokojnie Louis, policz do dziesięciu, nie denerwuj się, tylko się nie denerwuj.

Louis siedzi w swoim samochodzie i opiera czoło o kierownicę. Jest 2:33 w nocy, a on właśnie się spakował i teraz siedzi tutaj w ciszy i ciemności, nie będąc pewnym, gdzie chce jechać.

Cztery miesiące, masz cztery miesiące, więc wykorzystaj je dobrze, nie zmarnuj ich na zamartwianie się śmiercią.

Bierze głęboki oddech i przeciera twarz dłońmi, zanim przekręca kluczyk w stacyjce i wyjeżdża z parkingu. Nie zabrał mapy, nie ma pojęcia, gdzie chce jechać, ale decyduje się na pozostanie w Anglii. Może po prostu znajdzie gdzieś jakieś małe i ciche miasteczko, gdzie będzie mógł spędzić miło czas. Bez zamartwiania się.

Teraz się skup, wszystko będzie dobrze. I przestań się tak beznadziejnie pocić, to nie koniec świata.

- Ugh, a może jednak?
Bo trzydzieści trzy minuty temu Amerykańskie media ogłosiły koniec świata. Jest 1 czerwca 2056 i dnia 4 października na planetę spadnie wielki meteoryt zmiatając wszelkie życie z powierzchni ziemi.
Ale Louis wcale się nie zamartwia.

~~*~~

- Panie Słoniu obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze, proszę - po ciemnym pokoju rozlega się mały szept, który należy do chłopca na łóżku. Jest zwinięty w kulkę, cały zapłakany i ściska mocno w ramionach pluszowego słonia, którego dostał na swoje czwarte urodziny. Nigdy nie był oryginalny, więc imię pluszaka jest takie, jakie jest, ale są od tamtego czasu najlepszymi przyjaciółmi. Bo Harry nie ma zbyt wielu innych przyjaciół. Chłopcy w jego wieku chodzą na imprezy, uprawiają seks z przypadkowymi dziewczynami i jeżdżą na motorach, ale Loczek lubi rozmawiać ze swoim Panem Słoniem.
Prawda jest taka, że Harry ma umysł dziesięciolatka, ale jakoś szczególnie mu to nie przeszkadza.
- Ja nie chcę umierać, wiesz? Bardzo bardzo bardzo nie chcę - pociąga noskiem i bardziej wtula się w pluszaka - chciałbym, ż-żeby...to był taki brzydki sen, Panie Słoniu. Bo nasza planeta jest bardzo ładna i ona też nie zasługuje na umarcie. Nikt nie zasługuje, tak mówi mama. To bardzo...n-niesprawiedliwe...j-j-ja...nie chcę umrzeć, P-Panie Słoniu - kolejny raz tej nocy Harry wybucha płaczem i kolejny raz jego mama prosi go, by wpuścił ją do pokoju. Ale on nie chce jej teraz widzieć, chce tylko się obudzić z tego koszmaru, raz na zawsze.

=============================================

Mam dużo weny, więc prolog wyszedł mi lepiej, niż się spodziewałam, mam nadzieję, ze niedługo będzie pierwszy rozdział xo. Pamiętajcie o komentarzach, motywują c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz